Przejdź do treści
logo logo

Przemysł ciężki to ja – Huta Warszawa

Co się stanie, kiedy wpuszczą dźwiękowca-artystę do huty?

Miał być jeden utwór, a wyszedł z tego cały album. 

Poczytajcie i posłuchajcie efektów pracy Jacka Szczepanka FAJRANT | FEIERABEND by Jacek Szczepanek

https://szczepanek.bandcamp.com/album/fajrant-feierabend 

“Podczas trzech wizyt w warszawskiej hucie przeszliśmy 40 tysięcy kroków, czyli jakieś 30 kilometrów. Liczył je zegarek naszego przewodnika, emerytowanego behapowca zakładu. Pan Grzegorz bez śladu niecierpliwości patrzył, jak ustawiam mikrofony w coraz to dziwniejszych zakamarkach i czekam z wyłączeniem dużo dłużej, niż się tego spodziewał. Obaj staliśmy w słuchawkach. W moich – na kablu – sprawdzałem, co się nagrywa. Pan Grzegorz w swoich – behapowskich – odpoczywał od hałasu. Zdaję sobie sprawę, że dźwięki huty przeważnie kojarzą się z ich kłopotliwym natężeniem, albo sposobami radzenia sobie z nim. Można owijać okładzinami maszyny, albo ściany, albo własne uszy. Albo się wyprowadzić, albo zmienić pracę, albo narzekać, albo się z tym pogodzić. Albo sprzedać hutę w cholerę, niech sobie po nią przyjadą Chińczycy, rozbiorą do ostatniej śrubki, po czym złożą u siebie i tam sobie hałasują. Tak właśnie zrobiono w Dortmundzie, a w dziurze po hucie urządzono jezioro. Parę lat temu prowadziłem tam akcję “Przemysł ciężki to ja” (heavyindustryisme.wordpress.com). Pytałem dawnych pracowników i sąsiadów huty o wspomnienia po zakładzie jeszcze starszym, niż ten warszawski. Jego likwidacja dla wielu wcale nie była ulgą i wzbudziła wiele protestów, a nowe jezioro też daje powody do narzekania. Teraz postanowiłem jednak przypomnieć kilka ich cieplejszych słów, żeby opowiedzieć o tym, jak ja to widzę. Mam to szczęście, że zajmuję się nagrywaniem – czyli odczepianiem dźwięków od ich źródeł. Mój punkt siedzenia jest przy komputerze, gdzie odsłuchuję hutnicze szumy z dowolną głośnością. Tutaj mięsisty huk głównego pieca okazuje się całkiem piękny, a równoczesne syki dziesiątek pneumatycznych macek z wykańczalni mnie uspokajają. Zapraszam do medytowania przy nich – małemu dziecku, żeby zasnęło, włącza się odkurzacz. A dużemu? Pan Günther z Dortmundu miał działkę koło huty. Opowiadał mi, jak przysypiał sobie tam na ławeczce do czegoś, co określił jako brzęczenie i klekotanie wentyli. Warszawska huta dodaje do tego stuki dzięciołów, które zwracają uwagę na coś bezspornie pozytywnego: z biegiem lat zakład skurczył się do jednej trzeciej swojego pierwotnego obszaru, a tam, skąd się wycofał, wyrósł młody las. Mieszka i rośnie w nim, we względnym spokoju, ogromna liczba gatunków, na przykład dziki, które spotkałem na jego obrzeżach. Gdy ja przysypiam do swoich nagrań z huty, to śni mi się, że przez kolejne dziesiątki lat ten las rozrasta się w nieprzebytą puszczę.”

Dźwięki zostały nagrane w warszawskiej hucie i wokół niej, od lutego do kwietnia 2021 roku. Wypowiedzi pochodzą od mieszkańców Dortmundu, gdzie huty nie ma, ale była. 

Newsletter

Zapisz się, aby być na bieżąco!

Wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera za pomocą środków komunikacji elektronicznej zgodnie z art. 10 ust. 2 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną z dnia ​​​​​​​18 lipca 2002 r. (t. j. Dz. U. z 2016 r., poz. 1030, z późn. zm.) od Bielańskiego Ośrodka Kultury w Warszawie. Wyrażenie zgody sprawi, że będziemy mogli przesyłać informacje o działalności i wydarzeniach organizowanych przez Bielański Ośrodek Kultury. Więcej informacji - Polityka Prywatności.